SMUTNA POMARAŃCZA

Palestyna/książka/film


Uwięzienie i tortury – świadectwo ratownika z Gazy

Postanowiłam zacząć dodawać tutaj również wpisy niezwiązane z kulturą, a informujące o aktualnej sytuacji w Palestynie i bieżących wydarzeniach.

Do opinii publicznej dociera coraz więcej doniesień (również materiałów wideo nagranych przez żołnierzy Sił „Obronnych” Izraela) o okrutnym i poniżającym traktowaniu oraz o torturach, którym poddawani są mieszkańcy Strefy Gazy, zatrzymywani i aresztowani (uprowadzani) przez żołnierzy izraelskich i wywożeni do Izraela. Te uprowadzenia są arbitralne, nierzadko są dokonywane w miejscach schronienia ludności cywilnej, często na punktach kontrolnych (punktach filtracyjnych) usytuowanych na tzw. bezpiecznych korytarzach, którymi ta ludność ma ewakuować się do coraz dalszych rejonów Strefy Gazy (1 lutego 2024 izraelski minister obrony Joaw Galant zapowiedział atak na najbardziej południowy skrawek Strefy, Rafah, gdzie stłoczona jest ogromna liczba wysiedlonych i skąd nie ma już dokąd pójść). Słynne stało się uprowadzenie Mosaba Abu Tohy, cenionego i nagradzanego poety z Gazy, współpracownika „New York Timesa”. Stało się to, kiedy ewakuował się z rodziną na południe takim „bezpiecznym korytarzem”. Mosab Abu Toha został zwolniony po dwóch dniach, zapewne dzięki międzynarodowemu poruszeniu, jakie jego sprawa wywołała. Ale zazwyczaj zatrzymani nie mają takiego „szczęścia”. Nawet według danych armii izraelskiej ogromna większość z nich to cywile. Izrael tłumaczy się, że po ustaleniu tego faktu (tzn. że są cywilami), zwalnia ich z powrotem do Gazy. To „ustalanie” może jednak trwać tygodnie, a nawet miesiące. A to, co się dzieje pomiędzy momentem zatrzymania i zwolnienia, to nie jest drobna niedogodność i nie da się tego wytłumaczyć żadnymi względami bezpieczeństwa. Poznajmy jedną z takich historii. Ostrzegam, że jest drastyczna i trudno w nią uwierzyć.

Poniżej zamieszczam tłumaczenie zeznania, które zostało złożone Palestyńskiemu Centrum Praw Człowieka (Palestinian Centre for Human Rights) i opublikowane na stronie PCHR w języku angielskim 13.01.2024.

Walid Anwar Yousif al-Khalili (lat 35) ratownik medyczny Palestyńskiego Towarzystwa Pomocy Medycznej (Palestine Medical Relief Society, PMRS), żonaty, ojciec trojga dzieci 2 stycznia 2024 roku złożył następujące świadectwo:

„Pracuję jako ratownik w PMRS obok szpitala al-Quds w dzielnicy Tal al-Hawa w mieście Gazie. O godz. 10 w poniedziałek 13 listopada 2023 spotkałem przez przypadek doktora Marwana al-Refatiego, właściciela Apteki Rodzinnej w Gazie. Miałem na sobie uniform ratownika PMRS (białą kurtkę z żółtymi liniami i emblematami Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca) i niosłem zestaw do pierwszej pomocy. Szedłem właśnie do trzech osób rannych w domu Abu Jalala Dughmosha, więc doktor Marwan poszedł ze mną. Kiedy sprawdziliśmy, co z nimi, wyszliśmy razem z domu i szliśmy ulicą al-Mughrabi w kierunku stadionu Barcelona w dzielnicy Tal al-Hawa, w południowej części miasta. Około godz.11, kiedy dotarliśmy do ulicy al-Sena’ah, na wschód od stadionu, usłyszałem strzał, który trafił doktora Marwana w brzuch. Popatrzyłem na zachód, w kierunku skąd padł strzał, i zobaczyłem izraelskich żołnierzy w budynku mieszkalnym zaraz na zachód od stadionu Barcelona. Kilka sekund później izraelscy żołnierze, konkretnie snajperzy, wystrzelili kolejną kulę w czoło doktora Marwana, który upadł na ziemię i wykrwawił się na śmierć. Izraelscy snajperzy dalej do mnie strzelali, więc ukryłem się za ciężarówką zaparkowaną w tamtym miejscu i na szczęście nie zostałem ranny. Słyszałem wtedy, jak izraelskie czołgi otwierają ogień i strzelają pociskami artyleryjskimi. To wszystko działo się na początku inwazji lądowej sił izraelskich na południową część miasta Gazy. Zostałem za ciężarówką do godz. 1 w nocy we wtorek, 14 listopada 2023, wtedy zdołałem przeczołgać się w kierunku ulicy al-Sena’ah i wszedłem do mieszkania na drugim piętrze w pustym budynku mieszkalnym. Zostałem tam do północy 15 listopada, wtedy usłyszałem trzy następujące po sobie eksplozje i zobaczyłem czerwoną łunę oświetlającą okolicę. Nagle usłyszałem krzyki izraelskich żołnierzy, więc wiedziałem, że był to atak palestyńskich grup oporu. Wkrótce potem żołnierze wdarli się do budynku, w którym przebywałem, i materiałami wybuchowymi i granatami wysadzali drzwi do mieszkań, również do tego, w którym byłem. Ukryłem się w szafie, podczas gdy żołnierze przeszukiwali mieszkania. Wszystkie były puste. Potem wyszli z budynku i wystrzelili pociski i bomby zapalające, podpalając budynek. Wybiegłem z mieszkania w kierunku windy, ale nie działała, więc użyłem jej lin, żeby zejść na dół. Dotarłem do piwnicy i wydostałem się przez okno do willi obok, która też była pusta. Zostałem w tej willi przez jakiś czas i ze zmęczenia spałem do południa. Potem poszedłem na dach i zobaczyłem namioty rozstawione przez żołnierzy i izraelskie czołgi i pojazdy otaczające teren. Zszedłem na dół i wysłałem dwa SMS-y do żony i do doktora ‚Aeda Yaghiego, dyrektora PMRS, żeby ich zawiadomić, co się ze mną działo.

Około godz. 15:30 w środę, 15 listopada 2023, izraelscy żołnierze strzelając wdarli się do willi, zobaczyłem światła laserowe, więc krzyknąłem do nich po hebrajsku, żeby przestali strzelać i pomogli mi. Żołnierze przerwali ogień i jeden z nich kazał mi ściągnąć ubranie, z wyjątkiem bokserek, i usiąść na kolanach z głową na dół. Potem związali mi ręce z tyłu, zawiązali oczy i wyprowadzili mnie do innego budynku. Zdjęli mi opaskę z oczu i zobaczyłem dwudziestu żołnierzy w zielonych mundurach z amerykańską flagą. Zaczęli mnie bić. Bili mnie przez długi czas i połamali część żeber. Potem posadzili mnie przy poligrafie i pytali mnie, co tam robiłem, a ja odpowiedziałem ze szczegółami. Potem zapytali mnie, czy rozmawiałem z kimś przez telefon, i powiedziałem, że tak, ale poligraf wydał dźwięk. Nagle byłem bity i rażony prądem, więc zmieniłem odpowiedź, że nie, tylko wysłałem dwa SMS-y do żony i szefa. Oni jednak dalej mnie bili i pokazywali zdjęcia tunelu, oskarżając, że z niego wyszedłem, o porwania Izraelczyków i Amerykanów, że jestem z elitarnych sił Hamasu, szpieguję izraelskich żołnierzy i przebywam w strefie walki. Wszystkiemu zaprzeczyłem, ale porazili mnie prądem pięć razy i ciężko mnie bili po całym ciele. Ból był nie do zniesienia z powodu złamanych żeber i urazu głowy. Kiedy nie mogłem już dłużej znosić bólu, przyznałem się do wszystkich oskarżeń, a oni zabrali mnie – z rękami związanymi z tyłu, zasłoniętymi oczami i w samej bieliźnie – do pojazdu przewożącego żołnierzy. Był tam żołnierz mówiący płynnie po arabsku, który dobrze mnie traktował. Dał mi wodę i herbatniki i poluzował opaskę na oczach i plastikowe opaski na rękach. Pojazd jechał przez jakiś czas, a potem zatrzymał się, żeby wyrzucić mnie na ziemię. Kiedy leżałem na ziemi żołnierze znów mnie bili, pluli na mnie i sikali. Potem znowu wzięli mnie do pojazdu, który pojechał, a potem się zatrzymał, żeby wysadzić izraelskich żołnierzy w innych miejscach. Przez całą drogę żołnierze tak samo się na mnie wyżywali. Potem zabrali mnie do zniszczonego domu, gdzie zostałem całą noc i musiałem spać na podłodze pokrytej kawałkami szkła i gruzu. Żołnierze deptali po mnie powodując siniaki na całym ciele.

Rano zostałem zawieziony do Izraela, wiedziałem o tym, bo słyszałem dzieci osadników wyzywające mnie i widziałem je spod opaski na oczach. Dojechaliśmy do jakiegoś miejsca wojskowego, nie wiem, jak się nazywało ani gdzie się znajdowało. Przyprowadzono mnie przed śledczego wojskowego z brygady Golani, który zmusił mnie do wzięcia tabletki, prawdopodobnie działającej halucynogennie, z bardzo małą ilością wody, a kiedy poprosiłem o więcej wody, śledczy odmówił. Żołnierze potem założyli mi pieluchę i kombinezon khaki i po tym, jak umieścili mi wokół głowy żelazną obręcz i stalowe kajdanki wokół stóp, które służyły do tego, żeby żeby co jakiś czas razić mnie prądem, leżałem na łóżku. Śledczy zaczął wymawiać określone słowa, czekając na moją odpowiedź (broń – Hamas – zakładnicy – tunele – 7 października), a kiedy nie odpowiadałem albo śledczemu nie podobała się moja odpowiedź, raził mnie prądem. Prawdę mówiąc, czułem się bardzo dziwnie, jakbym leciał po niebie i nie całkiem świadomy, żeby móc odpowiadać na pytania. To trwało przez całe dnie, w czasie których byłem zmuszany do zażywania halucynogennych tabletek i rażony prądem; wyobrażałem sobie, że jestem w domu i wołałem rodzinę. Nie dali mi jedzenia ani wody i cały czas miałem na sobie pieluchę, żebym nie musiał iść do łazienki.

Kilka dni później zostałem zabrany, ze związanymi rękami i zasłoniętymi oczami, autobusem do ośrodka detencyjnego – nie wiem, gdzie był, ani jak się nazywał. W więzieniu zbadało mnie kilku lekarzy, zauważyli, jak byłem wycieńczony i zdecydowali przerwać przesłuchania na dwa dni. Przebywałem w pomieszczeniu bez okien i z jednym łóżkiem. Dwa dni później, znów byłem przesłuchiwany przez dwóch śledczych, którzy powiedzieli, że są z Szin Bet, oraz pięć innych zamaskowanych osób, stojących za krzesłem, do którego byłem przywiązany z rękami do tyłu i nogami [przykutymi] do nóg krzesła. Zanim zaczęli przesłuchanie byłem zmuszony do zażycia tabletki halucynogennej, a zamaskowane osoby silnie pociągnęły mnie za ręce do tyłu, powodując ogromny ból, i na jakiś czas zemdlałem. Potem zaczęli mnie przesłuchiwać i znów oskarżali mnie o to samo, że jestem z Hamasu i że jako członek sił specjalnych al-Qassama wziąłem udział w wydarzeniach 7 października. Wszystkiemu zaprzeczyłem, więc zrobili [mi] shabeh1, przykuwając ręce i nogi do krzesła, aż chciałem umrzeć, bo to przyniosłoby mi ulgę w bólu. Trwało to z przerwami przez kilka godzin, a potem wyprowadzili mnie na jakiś czas na podwórze ze związanymi rękami. Kiedy ruszałem rękami, więzy wrzynały mi się w nadgarstki, powodując rany. Potem przyprowadzili mnie z powrotem do pokoju przesłuchań i znów zmusili mnie do pozycji shabeh, tym razem przywiązując mnie do drzwi na całe godziny.

Potem zostałem zabrany do więzienia, które mogło się nazywać Itamar, jak dowiedziało się później kilku więźniów. Więzienie zawierało kilka żelaznych klatek otoczonych drutem kolczastym, w każdej znajdowało się po stu więźniów. Wszyscy więźniowie mieli zawiązane oczy i ręce związane plastikowymi opaskami, jak też stalowymi kajdankami z przodu. Więźniowie dostali ubranie (szare piżamy), materac, koc i jedzenie. Były to tylko trzy małe posiłki, ledwo wystarczające dla jednej osoby. Prawie nie pozwalali więźniom iść do łazienki. Codziennie rutyna więzienna od godz. 5 rano do północy polegała na tym, że żołnierze zmuszali więźniów do siedzenia na ziemi na kolanach i nie pozwalali im między sobą rozmawiać. Większość więźniów była przesłuchiwana co dwa dni.

Podczas jednej z sesji przesłuchań śledczy przedstawił się jako członek Mosadu i że przyjechał przesłuchać mnie w sprawie udziału w porwaniu obcokrajowców, zwłaszcza Amerykanów. Zagroził, że mnie zabije, jeśli się nie przyznam, i osoby, które mu towarzyszyły, zaczęły mnie bić przez jakiś czas, a potem znów zmusiły mnie do zażycia halucynogennej tabletki. Zabrali mnie do innego pokoju, gdzie usłyszałem strzały i żołnierzy udających, że uciekają, i że członkowie Hamasu opanowali to miejsce i weszli do pokoju, pytając mnie, do której brygady należę, gdzie mieszkam i jaki meczet mam najbliżej. Powiedziałem, że jestem paramedykiem, i że nie należę do Hamasu ani do al-Qassam (okazało się, że byli tzw. „ptakami”, którzy są umieszczani między więźniami, żeby ich zwieść i uzyskać przyznanie się). Potem wyszli, a przyszli żołnierze i zabrali mnie do innego miejsca, był to kontener. Był tam śledczy, który powiedział, że jest z brygady Golani. Żołnierze związali moje stopy łańcuchem i pociągnęli mnie pod sufit. Moja głowa zwisała w dół, do wiadra z wodą. Byłem bardzo spragniony, więc wypiłem dużo wody. Wcisnęli moją głowę do wody na jakiś czas. Skuli moje ręce i stopy tak, że prawie nie dotykałem ziemi przed pokojem przesłuchań [i zostawili] na kilka godzin. Po zdjęciu przyprowadzili mnie nie do pokoju, a śledczy narysował karetkę na ścianie, każąc mi ją prowadzić i przywieźć Sinwara, lidera Hamasu. Powiedziałem mu, że w karetce nie ma paliwa, więc poraził mnie prądem. Udawałem, że prowadzę karetkę i jadę do dzielnicy Tal al-Hawa w Gazie. Jak wróciłem, powiedziałem mu, że Sinwar pojechał do Egiptu. Śledczy się zaśmiał i powiedział, że on by pojechał do dzielnicy al-Nasr w Gazie i przywiózł Sinwara. Wtedy weszła żołnierka, dała mi kawałek czekolady i zabrała z powrotem do klatki.

Podczas jednej z rund przesłuchania zabrali mnie nagiego, z wyjątkiem bokserek, na podwórze, oblewali zimną wodą i włączyli wiatraki, żebym marzł.

Kiedy przebywałem w klatce w więzieniu, jeden z więźniów zmarł w tej samej klatce. Więźniowie byli wzburzeni, nieśli go i skandowali, że jest męczennikiem tortur, więc żołnierze wkroczyli do klatki, w której byłem, i do innych klatek, wrzucili bomby dźwiękowe i bili wszystkich więźniów pałkami. Dwa dni później drugi więzień (miał amputowaną stopę/osoba z niepełnosprawnością) zmarł w pobliskiej klatce po tym, jak został ciężko pobity w głowę, kiedy żołnierze wkroczyli do klatek. Chociaż miałem zawiązane oczy, udało mi się dostrzec zmuszanie więźniów do pozycji shabeh podczas zimnej i deszczowej pogody, albo w ramach przesłuchań, albo żeby ich ukarać ponieważ ze sobą rozmawiali. Słyszałem też, jak izraelscy żołnierze wołali więźniów po nazwisku na przesłuchanie, karę albo shabeh. Jedne z nazwisk, które usłyszałem, to doktor Muhammad Abu Silmiyah, dyrektor kompleksu al-Shifa w Gazie, doktor Saif el-Jamal i doktor ‚Abd Rabbo.

Chcę dodać, że dwa razy zostałem poddany shabeh na drucie tylko za odezwanie się do więźnia obok. Podczas mojej ostatniej nocy w więzieniu, żołnierze wywołali około trzydziestu więźniów, w tym mnie, i wzięli nas do autobusu na kilka godzin, ze związanymi rękami i stopami, zawiązanymi oczami i schylonymi głowami. Bili nas całą drogę do przejścia Kerem Szalom w Rafah na południu Strefy Gazy. Po przyjeździe strażnicy graniczni przez jakiś czas zmuszali nas do zbierania śmieci i wyczyszczenia dziedzińca wewnątrz przejścia. Potem kazali nam biec na zachód w kierunku placówki UNRWA. Kiedy tam dotarliśmy, pracownica UNRWA, cudzoziemka, przyjęła nas i dała nam jedzenie i picie (ryż, mięso, ciastka, czekoladę, herbatę i kawę). Jedliśmy po tym, jak przez długi czas byliśmy pozbawieni pożywienia, jako że dawano nam tylko małe posiłki, a czasami w ogóle (bagietkę, labneh, tuńczyka i dżem, ale w małych ilościach). Potem szliśmy do przejścia Rafah, gdzie spotkaliśmy ludzi, którzy przedstawili się jako będący z Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Spisali nasze dane osobowe i pozwolili nam iść. Wzięliśmy minibusa, który zawiózł nas do Rafah, gdzie dowiedziałem się, że jest 23 grudnia 2023, a więc że moje uwięzienie trwało 41 dni. Udało mi się skontaktować z kolegami z PMRS, którzy ewakuowali się z miasta Gazy do Rafah, i z innymi, którzy byli mieszkańcami Rafah, i przebywam teraz nimi”.

Źródło: https://pchrgaza.org/en/scourge-of-torture-under-detention

Tłumaczenie z angielskiego, arabskie nazwiska i nazwy własne zostawiłam w oryginalnej transkrypcji angielskiej.

Palestyńskie Centrum Praw Człowieka (Palestinian Centre for Human Rights, PCHR) to niezależna organizacja praw człowieka, z siedzibą w Gazie, założona w 1995 r. Zostało uhonorowane m. in. Nagrodą Republiki Francuskiej w Dziedzinie Praw Człowieka (1996). Jest członkiem wielu stowarzyszeń organizacji na rzecz praw człowieka.

  1. Shabeh to tortura pozycji. Polega na zmuszaniu więźnia do przyjęcia niewygodnej, bolesnej pozycji (poprzez związanie czy przykucie) i utrzymywaniu go w niej przez długi czas. „Palestyńczycy używają terminu shabeh do opisania stylu przesłuchań izraelskiej Służby Bezpieczeństwa Ogólnego (Szin Bet) w ostatniej dekadzie. Shabeh opiera się na znanej zasadzie: spiętrzenia drobnych działań dla wywołania wielkich, bolesnych efektów” – pisał Darius Rejali w książce Torture and Democracy (Princeton University Press, 2007). ↩︎


Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij